W sieci znaleźć można tysiące gier z wszelakich gatunków. Powstają gry niejednokrotnie podobne do siebie, a jednak tylko nieliczne wybijają się na szczyt, pozostawiając pozostałe w swoim cieniu. Dlaczego niektóre gry nie osiągają sukcesu? Są po prostu słabe, a może to propozycje tylko dla koneserów. W mojej nowej serii artykułów przyjrzę się bliżej takim właśnie produkcjom. Pierwszy typ gier, który omówię, będzie dotyczył gier o robotach Mechach - kilkudziesięciotonowych machinach kroczących. Na pierwszy ogień wezmę pod lupę MechWarrior Online, sieciową wersję dość popularnych symulatorów mechów z końca ubiegłego wieku.
Gry z battlemechami w roli głównej pojawiły się pierwszy raz na ekranach komputerów w 1989 roku w pierwszej części gry MechWarrior (MW). Należała ona do dość popularnego w tamtych czasach gatunku symulatorów, które były bodaj jednymi z najtrudniejszych gier ze względu na spory realizm i skomplikowaną konstrukcję kierowania maszyną. Mimo to, MW zdobył stałe grono fanów. To sprawiło, że przez kolejne lata wychodziły coraz nowsze jego odsłony.
Ostatnią singlową odsłoną był Mechwarrior 4 Mercenaries. Opowiadał on historię grupy najemników wykonujących różnorakie misje w zamian za gotówkę. Gracz miał ogromna swobodę przy dostosowaniu swojego mecha. Wybieraliśmy model, po czym samodzielnie go uzbrajaliśmy w bronie działowe, laserowe bądź rakietowe spośród setek opcji. Mogliśmy też zaprogramować sekcje broni odpalane przy wciśnięciu odpowiednich klawiszy. Poza tym mogliśmy ustalić wartość pancerza poszczególnych części mecha, jak nogi, korpus, kabina pilota, ramiona czy nawet coś na wzór barków.
Gracz by skutecznie pilotować mecha używał większej części klawiatury. Procentowe ustalanie prędkości, sekcje broni, kierowanie osobno nogami (podwoziem) oraz osobno korpusem (wieżą), czy dowodzenie innymi mechami oraz całymi grupami mechów. Prawdziwa gratka dla zapaleńców. Do tego kilkadziesiąt mechów w 4-ech klasach: Lekkiej, Średniej, Ciężkiej oraz Szturmowej, każdy o innych parametrach, wadze, innej ilości slotów na broń czy dodatki, jak systemy maskowania, zakłócające czy JetPacki.
MW 4 Mercs został wydany w 2002 roku, i każdy czekał na kolejną część. Wydawcy i developerzy przez długie lata milczeli, nikt nie wierzył, że battlemechy wrócą do łask. Aż w końcu, po ponad 7-miu latach dostaliśmy pierwszy trailer MechWarrior 5. Ówczesna grafika, o niebo lepsza od poprzednika, znajome mechy, jak np. potężny Atlas i masa super efektów specjalnych. Jednak poza tym trailerem dużo nie wiedzieliśmy. I znów czekaliśmy. Ostatecznie, w 2013r. Piranha Games zaprezentowało nam nie lada niespodziankę. Otóż piąta odsłona MechWarriora okazała się być... free-to-play!
Na pierwszy rzut oka gra nawiązuje do takich gier jak seria "World of...", czy War Thunder. Tyle, że zamiast czołgów, samolotów czy okrętów mamy mechy. Niech jednak garaż nas nie zmyli, tu nie ma z góry narzuconych części czy parametrów. Jeśli chcemy, możemy naprawdę mocno podrasować naszego potwora. Co prawda podstawowe klasy znane z singli zostały, jednak doszedł też podział na role, m.in. zwiad, wsparcie czy "tank".
Możemy bawić się przeróżnymi maszynami, zarówno klasycznymi, jak i nieznanymi wcześniej, których jest łącznie 67, do tego każdy w kilku wariantach, co daje nam setki opcji. Aż mi się łezka w oku zakręciła, gdy ponownie, lecz w dużo lepszej jakości zobaczyłem takie perełki jak Raven, Atlas, Zeus czy Catapult. Choć przyznam, że brakuje mi np. Uziela, Cougara, Hellspawna, Daishi czy Fafnira. Najbardziej zaś zaskoczył mnie początkowy brak Mad Cata - drugiego po Atlasie najbardziej ikonicznego mecha. Jak się okazało, w MWO pokazał się pod oryginalną nazwą - Timber Wolf. Szczerze, gdyby MWO nie zawierałby tej maszyny, nawet bym go nie odpalił.
Kiedy już wybierzemy pojazd, możemy przejść do trybu wyszukiwania gry. Za każdym razem mamy możliwość głosowania na jedną z 4 map oraz jeden z 2 trybów: Skirmish (czyli innymi słowy Team DeathMatch) oraz Conquest. Szczerze przyznam, że nie udało mi się zagrać w ten drugi, ze względu na zbyt małą ilość graczy. Kiedy już system przydzieli nam mapę i tryb, przechodzimy do lobby. Tutaj rozgrywki liczą 24 graczy w dwóch 12-sto osobowych drużynach. Każda drużyna podzielona jest na grupy bojowe, tzw. "lance" po 4 graczy. Gdy wszyscy będą gotowi, rozpoczyna się misja.
Przyznam, że samo operowanie mechem to nie lada wyzwanie. Co prawda możemy sterować nim podobnie jak w innych produkcjach (WSAD i mysz), ale mamy też możliwość bardziej symulacyjnej metody poprzez np. ustalanie procentowej wartości mocy silnika. Nie mniejszym wyzwaniem jest walka. Nie dość, że każdą bronią musimy samodzielnie celować, to jeszcze ze względu na ruch zarówno nasz, jak i wroga, trafienie zwłaszcza na większe dystanse jest ogromnie trudne.
Mimo, że prowadzimy ogromne machiny kroczące, rozgrywka jest dość dynamiczna. Szczególnie emocje towarzyszą nam, gdy w jednym punkcie mapy walczy kilka jednostek. Promienie laserów, pociski z dział czy rakiety, człowiek niemal czuje każdą broń, która trafi mecha. Do tego nieraz robi się tłoczno, zwłaszcza w ciasnych przejściach. Nietrudno wtedy o przyjęcie zbłąkanej rakiety czy wiązki laserowej.
To jest bardzo dobre pytanie. Gra ma bardzo dobrą oprawę audiowizualną, do tego sam pomysł jest ciekawy, a gra mocno rozbudowana. Osobiście uważam, że to właśnie to ostatnie jest bolączką gry. Większość graczy chętniej sięga po prostsze, bardziej przystępne produkcje. Obecnie chyba tylko sentyment do serii jest w stanie przyciągnąć graczy.
Czy to znaczy, że dla nowego gracza gra nie jest warta poświęcenia uwagi? Absolutnie! MWO to produkcja bardzo dobra, potrafiąca wciągnąć nas na długie godziny. O ile lubimy prawdziwe wyzwania, nie ograniczające się do losowego wciskania klawiszy. Jeśli zatem mamy odwagę, rozsiądźmy się w fotelu w kabinie pilota, odpalmy silniki i ruszajmy rozpętać istne piekło!
SPRAWDŹ ZESTAWIENIA GRY MASZYNY, DOBRE GRY TOWER DEFENSE ORAZ TOP NAJLEPSZE GRY MMORTS
Artykuł jest częścią DZIAŁU ZAGRAJMY, w którym Redaktorzy Portalu MMO poruszają różne zagadnienia z zakresu gier online oraz polecają najciekawsze tytuły do zagrania.
Artur "MrFler" Borzucki
Praktycznie wychował się na grach, choć nigdy nie przepadał za łatwymi produkcjami. Darzy miłością serię Command and Conquer oraz trylogię S.T.A.L.K.E.R. ale lubi też pograć w mmorts'y, moba, rpg czy hack'n'slashe. Choć najdłużej graną przez niego grą był pierwszy Operation Flashpoint, który towarzyszył mu regularnie przez 12 lat i nawet dziś lubi do niego wrócić. Lubi nowe gry, bo "nawet tym nieznanym można dać szanse, potrafią zaskakiwać".
Rodzaj: Shootery
Grafika: 3D • Premiera: 2014 • PvP: Tak • PvE: Nie •
Koszt: Free-to-play • Platformy: Smartfon, Steam, Windows • Wersja PL: Tak •
Producent: Pixonic • Wydawca: Pixonic • Tematyka: Taktyczne PvP mecha - bitwy robotów
Ocena | Premiera | |
6. Left To Survive | 7.7 | 2021 |
7. Mech Arena: Robot Showdown | 7.7 | 2019 |
8. World of Warplanes | 7.7 | 2013 |
9. Star Conflict | 7.6 | 2014 |
10. War Thunder | 7.6 | 2012 |