Travian: Kingdoms - stwórz swoje własne imperium

Podejrzewam, że zdecydowanej większości z nas przynajmniej raz przebiegła przez głowę myśl, że przeznaczeni jesteśmy do wielkich czynów, tylko okoliczności nie do końca temu sprzyjają. Bo jak tu udowodnić swój strategiczny geniusz, jeżeli nie mamy do dyspozycji armii, nie zarządzamy żadnym królestwem, albo nie żyjemy w odpowiednich czasach. Dla tych, którym podobne myśli przebiegły więcej niż raz przez głowę, mam dobrą nowinę. Travian: Kingdoms da Wam wreszcie szanse na dokonanie wielkich czynów.

Travian dawniej, a dziś

Klasyczny Travian to rasowy MMORTS, który gości na naszych przeglądarkach już od jedenastu lat. Mimo upływu czasu, tytuł wciąż utrzymuje się na top-liście gier przeglądarkowych i ma bezustannie poszerzające się grono wiernych fanów. Nic dziwnego. Twórcy Traviana dbają o użytkowników nieustannie dopracowując i rozwijając grę. Obecna wersja Kingdoms w porównaniu z poprzednimi prezentuje się znacznie lepiej. Pierwszy raz zetknąłem się z tym tytułem parę lat temu i już wtedy ciężko było oderwać się od monitora, a obecnie mam z tym jeszcze większy problem.

Gra od tego czasu została poszerzona o możliwość rozwoju swojego bohatera, masę misji, parę mini-gier oraz możliwość łączenia się w tak zwane królestwa, co według mnie stanowi najlepsze udoskonalenie rozgrywki. Wręczyło to graczom do rąk masę możliwości, ponieważ sami tworzą wspomniane królestwa. Mogą zatem swobodnie knuć intrygi, wspierać swojego króla, zdradzać go i robić w zasadzie cokolwiek sobie zaplanują, przeobrażając prostą grę przeglądarkową w arenę starć politycznych, na którą nawet George R.R. Martin spojrzałby z uznaniem. Dodatkowo znacznie poprawiono grafikę i interfejs, dzięki czemu każdy w lot może pojąć na czym polega rozgrywka.

Jak świetna, tak niebezpieczna

Niestety, Travian: Kingdoms to broń obosieczna. Łatwy dostęp, ciekawa rozgrywka i ciągła rywalizacja z innymi graczami potwornie uzależnia. Oczywiście, o ile jest to destrukcyjne dla gracza, producenci nie mają na co narzekać. Wskaźniki retencji, czyli w skrócie ilość ponownych logowań w grze sięgają zenitu, podobnie zresztą jak wpływy. Umiejętnie rozłożone mikropłatności sprawiają, że momentami niemal nie da się oprzeć wykupieniu paru pakietów waluty premium. Pozostanie biernym, gdy sąsiednia wioska rozrasta się dosłownie dwa razy szybciej, graniczy z cudem, biorąc pod uwagę to, że w każdej chwili jej jednostki mogą wyruszyć na grabież.

Wszyscy doskonale znają historię o nagle odbiegającym od stołu ojcu, panicznie krzyczącym: "O nie! Rzymianie mnie atakują!" Albo o zwolnieniach spowodowanych brakiem zainteresowania pracą, na rzecz gry przeglądarkowej. Ale oczywiście są to skrajne przypadki, najczęściej ogranicza się to po prostu do oddawania projektów na ostatnią chwilę i ustawianiu budzików w środku nocy.

Podsumowując, gra jest naprawdę warta polecenia. Jeżeli ktoś pragnie zanurzyć się w antyczny świat i zostać Cezarem naszych czasów, to jest to pozycja w sam raz dla niego. Travian: Kingdoms oferuje mnóstwo pola do popisu zarówno na płaszczyźnie strategicznej, ekonomicznej, jak i dyplomatycznej. Nie powinno się jednak zapominać, że gra nie jest przeznaczona dla każdego. Należy mieć albo sporo cierpliwości, determinacji i stalowe nerwy, albo gruby portfel, masę wolnego czasu i najlepiej palce pozbawione obrączki.

 

Łukasz Szybałdin

Grał w teatrze, tańczył tańce ludowe a nawet zdarzyło mu się śpiewać w zespole, ale to było dawno. Obecnie studiuje nanoinżynierię na Politechnice Wrocławskiej próbując "poznać język wszechrzeczy", co choć bardziej przypomina starcie mopsa z niedźwiedziem, dzielnie próbuje osiągnąć. Uwielbia gry komputerowe wszelkiego gatunku i od zawsze pragnął zajmować się ich tworzeniem.