Posiadam pewne wspomnienia skakania w kałużach za dziecka. A raczej widziałem takie historie w reklamach. Może ktoś z czytających nieco bardziej osobiście utożsami się z taką ideą. Mimo, że sam nie byłem tym zainteresowany, jestem w stanie zrozumieć znudzone dziecko w deszczu, które chciałoby robić cokolwiek, gdy nie dzieje się nic. Wtedy właśnie w kałużę chętnie włazi. W myśl tej idei dzisiaj zagramy w Obrońców Galaktyki.
Mój wstępny komentarz mógł zabrzmieć dość zimno i negatywnie, chciałbym jednak wyrazić nieco dobrej woli i zrozumienia. Żyjemy w dość hiperaktywnych czasach, gdzie zrozumienie ludzkiej psychologii pozwoliło na zaprojektowanie nadużywających nasze instynkty atrakcji. Flappy bird robi za fabrykę dopaminy, różne stopnie ADHD i pochodnych schorzeń są zarówno szerzone, jak i zaspokajane. Pojawienie się gier, które dają nam coś do zrobienia, jednocześnie nie zabierając naszej uwagi nie jest przykładem lenistwa jej producentów, tylko odpowiedzi na potrzeby rynku. Z tego punktu widzenia, omawiana przeze mnie gra ma swoją wyraźną audiencję docelową.
W Obrońcach Galaktyki wcielimy się w postać o właśnie tytułowej roli. Naszym zadaniem jest walka o ogólnie pojętą wolność w przestrzeni kosmicznej. Istnieje nawet prosta, ale ciągła linia fabularna w trybie kampanii. Nie jest ona szalenie przejmująca, ale sensownie opisana i daje nam jakieś wytłumaczenie, dlaczego rozgrywka ma miejsce w pierwszej kolejności. Oprócz tego zobaczymy “szturm”, czyli bardziej losową rozgrywkę PvE, dwa tryby PvE poświęcone sforom (tutejszym gildiom) oraz dwa rodzaje PvP dla pojedynczego gracza i jeden dla sfor.
Głównym elementem rozgrywki są ciągłe walki. W tych używane są trzy statystyki postaci: Życie, Atak i Obrona. Po wciśnięciu przycisku “atak” w trybie PvE widzimy postęp pasków życia. W trybach PvP podawany nam jest od razu wynik całego starcia. Taka walka zwykle da nam doświadczenie oraz zasoby: racje, bądź rzadziej: kredyty i kryształy. Za nie będziemy ulepszali zdolności, pasywnie podnosząc nasze trzy statystyki. Okazjonalnie dostaniemy też nowy ekwipunek, który albo wymienimy z obecnym, albo rozłożymy na surowce. Przedmioty można również ulepszać.
Typowa wizyta w oknie gry to wejście w tryb kampanii na dwie walki, po których trzeba czekać dwie godziny. Wchodzimy więc w “starcie” na 15 potyczek PvP, aby je też ustawić na reset. Następnie ustawiamy szturm, który pozwala nam stoczyć jedną walkę PvE po ilości czasu zależnej od wybranego rodzaju starcia. Potem zostaje kopuła gromu, czyli walki 5 graczy, którzy są jednocześnie online. W ten sposób gra daje nam wiele tak zwanych “punktów wyjścia”, aby się oderwać, bo “na daną chwilę wszystko jest zrobione”. Jeżeli jednak autobus jedzie dalej albo przerwa w szkole trwa, to możemy zostać dłużej na jakimś mniej nagradzającym trybie.
Opisany przeze mnie cykl rozgrywki jest możliwie prostym RPG-iem, czy też managerem postaci. Po przeczytaniu go raczej większość z was od razu wie, czy chcieli bardziej grę, czy właśnie potrzebowali czegoś na swoje wolne pięć minut. Obrońcy Galaktyki to gra, która robi niezbędne minimum, aby być grą. Jednocześnie szlifują to minimum, do maksimum. Jestem całkiem pewny, że projektanci gry dobrze wiedzieli, co robią, po co i dlaczego. Jest tutaj pewien poziom spójności intencji i idei, którego czasami brakuje grom przeglądarkowym i typowym “clicker games”. Ta spójność niestety nie przenosi się całkowicie do szaty graficznej.
Interfejs gry jest zaprojektowany z myślą o komórkach. Nie oznacza to, że wersja w przeglądarce komputerowej jest jakaś gorsza. W grze nie ma nic, co potrzebowałoby szerszego ekranu. Samo menu jest jednak niekoniecznie czytelne. Znalezienie niektórych opcji wewnątrz innych jest nie zawsze intuicyjne. Przykładowo, aby ulepszyć przedmioty początkowo wchodziłem do ekwipunku, żeby wybrać przedmiot i “ulepsz”. Wtedy lądowałem w menu będącym kopią listy ekwipunku, tylko z przyciskiem “wzmocnij” obok każdego przedmiotu. Dopiero po dłuższych oględzinach znalazłem, że to samo można dostać wchodząc w “czarny rynek” i “laboratroium”. Jest to dość nieporęczne, na szczęście prędzej czy później zapamiętamy wszystkie trasy. Jeżeli jest to najbardziej wymagająca część gry, to można jej wybaczyć formę jaką przybrała.
Moim dodatkowym problemem jest obecna w grze moda. Artysta miał zrobić coś z wojownikami albo czymś w kosmosie, to zrobił. Nie będę odbierał tej ekipie umiejętności, grafiki wyglądają ładnie. Są jednak pozbawione pomysłu. Mamy kosmiczne pancerze, więc są czyste i czasami mają jakieś coś z energii. Jak im poziom wzrasta to więcej takich energetycznych bzdet oraz ostrych fragmentów czegoś, na czym noszący może się nadziać lub zaciąć w drzwiach. Okazjonalnie jakiś cylinder będzie skądś wystawał, bo może. Nigdy nie rozumiałem tej ideologii zatapiania braku pomysłu na styl i świat w zbędnych i bezsensownych detalach. Mówimy tutaj o stylistyce przypominające tanie JRPG-i, tylko mniej zniewieściałej.
Poza tymi pancerzami gra jednak wygląda dość znośnie. Okazjonalne obrazy przedstawiające jakiś skrawek przestrzeni: dżunglę, czy miasto, są dość klimatyczne. Dodatkowo możemy natknąć się na dość dobrze wyglądające maszyny i kosmiczne zwierzęta. Tylko ludziom i ich modzie zdecydowanie coś dolega. Mimo wszystko stwierdzę, że sama w sobie grafika nie jest zła. Ma całkiem przyjemnie dobraną kolorystykę i nie nudzi w te kilka minut, które spędzimy zapatrując się w ekran raz na trzy godziny. Nie towarzyszy jej żadna muzyka, ponieważ zwyczajnie nie jest ona potrzebna.
Wcześniej wspomniałem kilka trybów gry. Nie różnią się one między sobą zbyt dogłębnie. Kampania ma ściśle wytyczony przebieg, pozostałe tryby PvE oferują losowych przeciwników z dostosowanych list. Kopuła gromu to tryb PvP, w którym wszyscy są online i pięciu graczy walczy z sobą, wybierając cele. Nie jest to jednak jakoś specjalnie odmienne wrażenie od atakowania nieaktywnych zautomatyzowanych graczy poprzez starcia. Nieco ciekawsze są tryby dostępne w sforze. Twierdza cyborgów to siłą rzeczy raid, gdzie wielu graczy próbuje się z super silnym przeciwnikiem komputerowym. Batalie o planetę to typowe walki o terytorium, które pozwalają na trochę większej rywalizacji.
Sfory są odpowiednikami gildii. Standardowo członkowie sfory zrzucają się zasobami, aby konstruować nowe budynki, które dają im pasywne bonusy. Skoro to działa, to nikt nie próbuje tego naprawić. Przy obecnej mechanice rozgrywki jest to wystarczający powód, aby ludzie zbierali się do wspólnej gry. Tych jest dość sporo i są całkiem aktywni. W czasie mojego postoju w grze publiczny czat był wyjątkowo przekrzykiwany. Oczywiście każda sfora posiada również swój własny, prywatny kącik do rozmów..
System płatności w grze jest całkiem dobrze przemyślany. Tak zwane kredyty dostajemy codziennie po trochu, za kampanię, poziomy i codzienne aktywności. Są one nam potrzebne na ulepszanie tzw. droida, który zwiększa nasze statystyki oraz na co piąty poziom umiejętności pasywnych. Oznacza to, że przypływ kredytów spowalnia nas przed zdobyciem nadmiernej przewagi poprzez maniactwo, ale jeśli naprawdę nam zależy, to możemy po prostu trochę ich dokupić. Jest też konto premium, które po prostu szybciej nas rozwija. Jednocześnie jego posiadanie mnoży nasze statystyki przez ilość zdobytych trofeów, więc w rywalizacji na wysokich poziomach będzie obowiązkowe.
Jak bardzo można uprościć CRPG-a, aby dalej było co w nim robić? Myślę, że dokładnie do tego stopnia, w którym robią to Obrońcy Galaktyki. Chwila czegoś do zrobienia jest zwykle lepsza od braku, a twórcy faktycznie chcieli, aby ich zapychacz czasu był porządny, solidny. Nie jest to gra, która zrzuci nam sen z powiek w środku nocy. Zrobi to jednak za dnia, gdy nie ma się nic lepszego do zrobienia. Choć w tym momencie zaczynam się powtarzać, więc czas zakończyć recenzję. Życzę powodzenia w waszej walce o galaktyczną wolność.
Kamil Brach
Zatwardziały gracz komputerowy od najmłodszych lat. Nie gardzi żadnym istniejącym gatunkiem. Przeważający staż ma w strategiach turowych i MMORPG-ach. Niczego w życiu nie ceni sobie bardziej od dobrej zabawy, której nadmiar czerpie z rozrywki cyfrowej. Wolne chwile spędza na prowadzeniu sesji pen and paper, często w autorskich systemach. Pasjonat krajobrazu i projektowania gier.
Rodzaj: Strategiczne
Grafika: 2D • Premiera: 2017 • PvP: Tak • PvE: Tak •
Koszt: Darmowa • Platformy: Android, iOS, Przeglądarka internetowa • Wersja PL: Tak •
Producent: Playlink SA • Wydawca: Playlink SA • Tematyka: Sci-fi – floty walczące o dominację
Ocena | Premiera | |
6. Forge of Empires | 7.7 | 2012 |
7. Wartime | 7.7 | 2019 |
8. My Little Farmies | 7.7 | 2013 |
9. My Free Zoo | 7.7 | 2012 |
10. Sea Of Conquest | 7.7 | 2023 |
gra z potworną ilością błędów.....każde wprowadzenie zmian generuje następne błędy z którymi "programiści" nie są w stanie sobie poradzić