My Lands - Strategia i do boju!

My Lands prezentuje się jako gra strategiczno-ekonomiczna, z elementami wojskowych rozgrywek, a także możliwością zarabiania realnych pieniędzy. Co do tych ostatnich byłabym dość ostrożna w stwierdzeniu, iż faktycznie można zarobić. Biorąc pod uwagę, że aby w ogóle zacząć marzyć o pieniądzach zasilających nasze konto, trzeba zdecydować się na comiesięczną subskrypcję, w cenie około 40zł. Jednakże niechęć do opcji płatnej, wcale nie przeszkodziła mi cieszyć się rozrywką darmową.

Wybory

Na początku zaczyna się dość standardowo. Wybieram swoją rasę spośród czterech dostępnych – Mrocznych Elfów, Demonów, Rycerzy oraz Jasnych Elfów. Zdecydowałam się na tę ostatnią. Niekoniecznie w ciemno, a raczej ze względu na przyjazne brzmienie. Po drodze i tak czekają na mnie szpiedzy z okolicznych wiosek, więc liczę na pomocną, wirtualną dłoń Jasnych Elfów. Wybieram również serwer oraz decyduję się, jak nazwać swoją wioskę. I tym sposobem, jestem na początku swej strategiczno-ekonomicznej drogi. Brałam pod uwagę fakt, że oczywiście każda rasa, jak i wybór serwera ma znaczenie. W końcu to odmienne umiejętności i charakter bohaterów. Jednakże zwykle wolę poznawać na własnej skórze, co z czym się je, aniżeli zapoznawać się z charakterystyką przed wyborem, by ten był w pełni świadomym. Może to trochę błądzenie po omacku, dla mnie jednak większa przygoda na tymże polu.

Zielony świat wita

Wita mnie mapa zielonego świata. Jest całkiem żywo i kolorowo. Trochę spora liczba opcji, jakiś oznaczeń, liczb i miejsc, w które kolejno mogę kliknąć myszką. Teoretycznie chaotycznie, ale przynajmniej przez długi czas początkowej rozgrywki, dość wyraźnie strzałki ukierunkowują mnie na właściwe wybory. Wiem więc, co muszę zacząć budować, gdzie ulepszać, czytać wiadomości i szukać wirtualnych przyjaciół. Do tego znalazłam, i to dość szybko, informację o mentorze, który będzie mi służył pomocą podczas nauki, budowania miasta, produkcji surowców, jak i późniejszych militarnych podbojów. Właściwie nie musiałam długo szukać, bo zgłosił się do mnie sam.

Kolejno uzyskałam dalsze wskazania, które zadania po kolei należy wykonywać, by odbierać nagrody. Po opanowaniu podstaw mogę już spokojnie rozwijać swoje miasto. Przy okazji studiować rozmaite nauki, by zyskiwać jeszcze więcej – doświadczenia, wiedzy, umiejętności i oczywiście możliwości.

Z wolna płynie woda...

Na mojej zielonej mapie płynie woda z wodospadów i rzeczek. Kolejno ulepszam swój pałac władców, by osiągnąć wyższy poziom. Buduję również mieszkania, chatę drwala, kamieniołom, sklep. No i rzecz jasna, budowanie trochę trwa, czasem nawet kilka godzin, w zależności od budynku, który planuję jednak ulepszać. Odejście od zielonego placu boju nie upoważnia mnie jednak do tego, by nie zachowywać należytej czujności. Kolejnego ranka zastają mnie bowiem wiadomości, że moje surowce są rozkradane! A do tego pojawiło się kilku szpiegów! Mam co robić! Do tego studiowanie nauki, to kolejny upływający czas... i tak leci... z godziny na godzinę, a właściwie z dnia na dzień...

Strategiczny potencjał

Trochę trwa to moje budowanie wioski, a już nie mogę się doczekać, by móc poszerzyć jej obszary. Z jednej strony, to czekanie wydawać się może monotonne. Widzę tu jednak duży potencjał i wiem, że do My Lands chętnie powrócę. Dziś, jutro, za miesiąc...dopóki nie stwierdzę, iż osiągnęłam już wszystko, co tylko mogłam. A to raczej szybko nie nastąpi. Mam u boku Jasnych Elfów. Sporo zadań, nowych wyzwań. Mogę z kimś nawiązać kontakt, więc kto wie, jak potoczą się moje losy na tej ścieżce?

Grafika mnie zadowala, kolorystyka, płynność gry, możliwości i generalnie prostota w obsłudze. Do tego bajecznie proste przejście przez początkowe zadania, a dalej mogę działać własnym umysłem. Osobiście My Lands, daję 5 z plusem. Nie 6, bo bywam wymagająca i czekam na dalszy rozwój fabuły. Wierzę jednak, że nieraz mnie zaskoczy, a te pół punktu do 6-tki zdobędzie szybciej niż się tego początkowo spodziewałam. Tak czy siak, ja tu jeszcze wrócę, tak jak i dnia poprzedniego, tak również dnia kolejnego.