Siedzicie czasami przed komputerem, grając chociażby w League of Legends, czy World of Warcraft i brakuje Wam nietypowego napoju? Czegoś, co umili Wam kolejne godziny rozgrywki i nie będzie nazywało się Mountain Dew? A co powiecie na... Nuka Cola Quantum prosto z serii gier Fallout? Dziś zdradzę Wam sekretny przepis tego unikalnego postapokaliptycznego napoju!
Prawda ma ciężar miażdżący i niepodważalny: jesteś graczem i kiedyś miałeś kontakt z typowym role-playem komputerowym – grałeś w Fallouta. Jeżeli przypadkiem nie grałeś w Fallouta – na mur beton kojarzysz logo gry i wiesz, że taka seria istnieje. Jeżeli jednak nie kojarzysz loga i istnienia tej gry ty dziwna, dziwna istoto (na pewno jesteś graczem?) – musiałeś gdzieś słyszeć sławetne hasło „War... war never changes...” wypowiedziane głosem Hellboya, czyli aktora Rona Perlmana, od początku robiącego za narratora w tym systemie. Jeśli nie w samej grze lub jej intro, to gdziekolwiek indziej, cytowane uparcie od 1997 roku w mediach, słowie pisanym i innych grach, kiedy wyszła pierwsza odsłona tej kultowej gry w postapokaliptycznych klimatach.
A jeśli nic z tego ci nie dzwoni... nie, to niemożliwe, by gracz... niemniej w takim przypadku musisz pochodzić albo z innej planety, albo z samego świata gry, przetransportowany jak bohater filmu „TRON” przez laser kwantowy, bo tylko poza Ziemią i w samym świecie Fallouta gra nie istnieje.
Do którejkolwiek jednak z grup należysz, teraz czytasz ten tekst, a zatem zaraz zostaniesz uświadomiony, o co chodzi. Krótko bo krótko, ale sądzę, wystarczająco, by odświeżyć pamięć i zachęcić do sięgnięcia po serię tych gier i nie robienia z siebie tetrisowego jaskiniowca.
Fallout to gra, w której wcielasz się w postać zmuszoną żyć w świecie paręset lat po wielkiej wojnie nuklearnej, która większość ludzkiej cywilizacji obróciła w perzynę. Jako, że jest to role-play, twoja postać ma jakiś główny cel w każdej z odsłon tej gry: czy to odnaleźć przedmiot, czy to kogoś uratować czy też inny jaki, zbawienny dla resztek ludzkości gnieżdżących się w prymitywnych osadach i na ruinach miast. Musi więc wykonywać różne questy, by zdobywać informację, co, gdzie i jak, łączyć różne rzeczy, na przykład kawałki mapy ze sobą, by wskazały mu kierunek, i tak dalej.
Musi też i zajmować się sobą, bo nieśmiertelna nie jest, a świat wokół nie dość, że pełen rozmaitego, zmutowanego badziewia, to jeszcze napromieniowany i mniej niż wystarczająco pełen zasobów. Trzeba walczyć o przetrwanie, zjadać, by nie być zjadanym i jak Wielki Dostarczyciel pozwoli, znaleźć skafander bojowy ze wspomaganiem i jaką piekielną machinę strzelającą i uczynić sobie resztki tej planety posłusznymi sługami, a cel... cóż, i tak ma tendencję się zmieniać w trakcie rozgrywki. Niemniej chodzisz po świecie po apokalipsie nuklearnej, eksplorujesz ruiny i starasz się przetrwać.
Od 1997 roku wydano 4 jej części i kilka dodatków, z których każda była przyjmowana, jeśli nie z entuzjazmem, to na pewno z zainteresowaniem. Bo to przecież Fallout! To się zna, w to się gra, nie wypada puścić tego kantem. Laski co prawda na „przeszedłem wszystkie części Fallouta 20 razy” nie wyrwiesz, ale lans w towarzystwie giercującym i szacunek – zapewnione.
No i, jak to się rzekło wyżej, skoro role-play przewidziany dla różnych jednostek grających, to nawet jak ci się znudzi latanie za mobami i odstrzeliwanie kolejnego zombie-podobnego mutanta – zawsze możesz robić co innego, przerzucić się na inną ścieżkę rozwoju, skupić na questach pobocznych. A tych – bez liku. Można też zwyczajnie łazić po świecie i gromadzić perełki po zniszczonej cywilizacji, które ci potrafią nagle zaświecić ze sterty śmieci. Zaświecić... ano właśnie.
Za czasów, gdy ja przechodziłam trzeciego Fallouta, zaświeciła mi raz jedna taka rzecz. Butelka, która, jak się okazało, zawiera niebieski napój, wyglądający jak płyn do płukania ust Listerine, potraktowany radem. Okazało się toto nazywać Nuka Cola Quantum i być częścią większej serii napojów ze świata gry, pod wspólnym szyldem Nuka Cola. Jak łatwo się domyślić, jest to podróbka tego, co u nas się pija w butelkach o kształcie kobiecym, czy to o przedimku Pepsi, czy Coca.
Chodzi ciągle o ten sam napój, który uczyniono w grze równie kultowym, jak gazowany oryginał u nas. Tyle, że twórcy napitku w świecie Fallout poszli dalej. Nie tylko stworzyli nowe smaki Nuka Coli, ale i korzystając z tego, że świat poszedł do przodu i nim sobie wybuchł w grzybku eksplozji nuklearnej, doszedł do kontroli nad materiałami promieniotwórczymi do tego stopnia, że dało się je spożywać w miarę bezpiecznie.
W ten sposób stworzono Nuka Colę Quantum, na której butelki, jarzące się w mroku, zaczniemy się natykać już od trzeciej części Fallouta. I nie są one, jak się okazuje, tylko dekoracyjnym złomem, jakim sobie można zapchać plecak.
Przede wszystkim Nuka Cola Quantum to dobro konsumpcyjne, od którego można się uzależnić (jak nas informują rozmaici NPC), można i zginąć, choć jednocześnie – uzdrawia. Ironiczne podejście do tematu, skoro napój stworzono dokładnie w tym samym roku 2077, w którym świat wzięli diabli razem z jego uzdrawiającym użyciem energii nuklearnej. A Nuka Cola Quantum, jako dziecko miłości postępu i ludzkiego pędu do samozniszczenia rzeczywiście wpasowuje się idealnie w ostatnie, wielkie odkrycie spożywcze ludzkości.
Jeżeli spojrzymy na statystki tego zaczepnie błyszczącego napitku dowiemy się, że każda z 94 butelek możliwych do znalezienia w „trójce”, zwiększa naszej postaci po wypiciu Punkty Akcji o 20 w ciągu ledwie 4 minut, ale i promieniowanie o dodatkowych 10. Tak jest, okazuje się, że te zapewnienia o byciu bezpiecznym napojem, jej twórci mogli sobie darować, a świeci równie ostrzegawczo, co skóra trujących żab drzewnych w Amazonii.
Jednakże nasza Nuka Cola Quantum, wedle opisu z gry jest smaczna i pożądana do stopnia uzależnienia, będąc połączeniem osiemnastu smaków owoców, aromatu coli i tego zapewniającego blask dodatku radioaktywnego Stronium. Jeden z NPC wyraża się o jej smaku w ten sposób: „Smak Quantum to jak byś wypił Nuka Colę, wsypał sobie do gardła garść cukru, a potem uderzył się w głowę.”
Całkiem, że tak powiem... ciekawie. Jednakże na wypiciu i plusach (i minusie!) do statystyk się nie kończy. Z Quantum możemy też sporządzić tzw. Placek Kwantowy (Mississippi Quantum Pie), jeżeli uda się nam dodatkowo trafić na mąkę i wódkę do pary z posiadaną butelką niebieskiego napitku, w misji dedykowanej zlecanej przez NPC Sierra Petrovita. A jeśli komuś nie zależy na ciastach i statystykach tylko na rozwalaniu mobków – Quantum również będzie dla was. Połączone w puszce z terpentyną i środkiem do czyszczenia Abraxo, da nam Nuka Granat, o większej sile rażenia niż przeciętny wybuchacz tego typu.
Patrzcie... taka sobie zwykła, świecąca butelka, a jaka interesująca! Do stopnia w którym ma się ochotę zrobić sobie Quantum samemu. Niemożliwe? A chcecie się założyć?
Przyznam, namęczyłam się nieźle, odtwarzając ten napitek. Wyszedł mi z dobrym kolorem i smakiem dopiero za czwartym razem na resztkach składników, z których połowę zaplanowanych i tak musiałam odrzucić, zastępując naprędce czym innym, dlatego, że może i trzymały smak, ale kolor to na pewno niebieski nie wychodził. Domowe Quantum pod światło wcale nie chciało się jarzyć (gwoli wyjaśnienia: w składzie poniższego przepisu żadnej radioaktywności nie ma, ale każdy z nas ma w domu żarówki...), było za mętne, więc planowany sok wieloowocowy powędrował do gardła, a nie do napitku. Koniec końców Quantum wyszło mi pewnie bardziej oryginalne, pasujące do świata gry, gdzie nauka królowała do czasu aż nie unicestwiła swoich twórców, a naturalne aromaty zastąpiono identycznymi tyle, że syntetycznymi.
Jednakże napój jest niebieski, pod światło jarzy się jak należy, na dodatek jest smaczny, co potwierdza 4 osoby z badanej grupy konsumenckiej pod wezwaniem Świętego Crinosa (pozdrawiam z tego miejsca mą grupę RPGową z reala, tnącą ostatnio z zamiłowaniem w system Wilkołak: Apokalipsa). Żaden z chłopaków się nie przekręcił, więc można testować na mniej odpornych jednostkach. Na was.
Dlatego też, bez dalszych ceremonii przedstawiam wam Nuka Colę Quantum, która można sobie samemu zrobić w domu. "Take the leap... enjoy a Quantum!"
Składniki (na 200 ml butelkę):
175ml wody mocno gazowanej
25ml coli
4 kopiate łyżeczki cukru pudru
1 łyżeczka spożywczego barwnika niebieskiego (żelowego)
5 kropel olejku lub aromatu pomarańczowego
1/2 łyżeczki soku z cytryny (lub szczypta kwasku cytrynowego)
Wykonanie:
Faza 1. Do naczynia z miarką wlewamy najpierw wodę, potem barwnik i mieszając dążymy do uzyskania właściwego odcienia niebieskiego koloru.
Faza 2. Następnie dolewamy colę, dosypujemy cukier, dolewamy aromat i sok z cytryny i wszystko razem mieszamy, starając się zrobić to na tyle szybko, by zanadto się nie wygazowało.
Faza 3. Testujemy smak ile razy będzie trzeba i sprawdzamy kolor pod mocnym światłem za każdym razem, gdy dosmaczamy.
Faza 4. Pasujące nam smakowo i kolorystycznie Quantum przelewamy do przygotowanej wcześniej buteleczki po 200ml Coca Coli, zamykamy przy pomocy kapsla, który potem trzeba będzie mocno zacisnąć, by napój się nie wygazował, naklejamy na butelkę quantumową nalepkę i przechowujemy w lodówce, do czasu podania.
Aby zrobić odpowiednie wrażenie luminescencji, właściwe falloutowemu Quantum, butelkę z napojem stawiamy przed mocnym źródłem światła lub na nim i cieszymy się "radioaktywnym" blaskiem Nuka Cola Quantum. Z postapokaliptycznymi życzeniami smacznego!
SPRAWDŹ CIEKAWE GRY I DOBRE FILMY O GOTOWANIU ORAZ PRZEPIS NA EDA'S APPLE PIE Z GUILD WARS 2
ZOBACZ GRY Z UNIWERUM FALLOUTA
LUBISZ GOTOWAĆ? ZAPRASZAMY DO NASZEGO GROWEGO KĄCIKA KULINARNEGO
A gdybyście byli zainteresowani, więcej geekowych przepisów znajdziecie na moim blogu. Zapraszam też do polubienia mojego profilu na Facebooku. Nieustannie zamieszczam tam rozmaite, klimatyczne, geekowate i nie tylko potrawy (wraz z niewielkim felietonem dotyczącym każdej z nich). Zapraszam do zapoznania się, a tymczasem, bierzcie i róbcie, bowiem źle jest marnować czas, pragnąc, a nie czyniąc takiego dobra...
Ban-to-felki
Aktywnie gram w rozmaity role-play na żywo, kocham fantasy i s-f w każdej postaci, jestem molem książkowym pierwszego sortu, miłośniczką kotów, batoników Mars, rocka, metalu i muzyki filmowej, a także dobrego jedzenia - im bardziej "fantastyczne" tym większe wyzwanie w wykonywaniu go i podtykaniu rodzinie i przyjaciołom do testów. :)
Rodzaj: MMORPG
Grafika: 3D • Premiera: 2018 • PvP: Tak • PvE: Tak •
Koszt: 179 zł + mikrotransakcje • Platformy: PC, XONE, PS4 • Wersja PL: Nie •
Producent: Bethesda Softworks • Wydawca: Bethesda Softworks, w Polsce CENEGA • Tematyka: MMO Survival FPS w świecie postapokaliptycznym
Ocena | Premiera | |
6. WarTank | 7.5 | 2015 |
7. Star Trek Online | 7.3 | 2010 |
8. M.E.A.T. | 7.2 | 2020 |
9. Life is Feudal | 7.1 | 2015 |
10. Star Stable | 7.1 | 2012 |