Legion nadciągnął - druga młodość World of Warcraft?

Premierowy tydzień najnowszego dodatku już za nami. Czy dołączyliście do walki z Płonącym Legionem?

Była to chyba najlepiej przeprowadzona implementacja dodatku w historii World of Warcraft – wiele osób nie zdawało sobie nawet sprawy z „aktywacji” Legionu. Każdy spodziewał się znacznych kolejek, lagów bądź ciągłego rozłączania. O ile te problemy nie zostały w całości wyeliminowane, to skala jak i natężenie były nieporównywalnie mniejsze do poprzednich dodatków. 

Tak gładki start był również zasługą nowości, jakie przyniósł Legion – artefaktów. Dzięki temu, że przedstawiciele każdej klasy porozjeżdżali się na początku po całym Azeroth w poszukiwaniu swojej broni, odciążyło to znacznie poszczególne serwery, dzięki czemu instancje nie były tak zapełnione. Kiedy już wszyscy dotarli do Broken Isles, wtedy zadziałało kolejne nowe narzędzie – skalowanie obszarów. Dzięki temu, każda z krain była w równym stopniu obciążona.

Blizzard wiedział, że ten dodatek będzie momentem przełomowym w przyszłości gry, dlatego sprawna premiera miała jeszcze większe znaczenie. I pomimo ataków DDOS, gracze na całym świecie oceniają ten tydzień jako sukces. To samo tyczy się tego, co właściwie jest do robienia. O ile Warlords of Draenor ogarnęła susza contentu, to już teraz widać, iż Legion ma do zaoferowania graczom o wiele więcej, niż poprzednik.

Ale deweloperzy nie spoczywają na laurach – już wiadomo, jaka będzie zawartość patcha 7.1 – powrót do Karazhanu i dalsza rozbudowa kampanii na Broken Isles. Czy Blizzardowi wystarczy paliwa, aby kontynuować ten pozytywny trend? Miejmy taką nadzieję.

Jakie są Wasze odczucia? Daliście się przekonać do spróbowania dodatku? Jeśli jeszcze się wahacie, zachęcamy do obejrzenia premierowego trailera TUTAJ.

Robert Popiuk

W młodości zagorzały fan klasycznych RTS-ów, teraz ordynarny casual i altoholik. Regularnie zbiera cięgi w Hearthstonie bądź feeduje w LoL-u. Poza komputerami lubi jazdy na rowerze, góry i machanie żelastwem. Walił z axa w grach fabularnych, popychał figurki, a ostatnio niedzielnie gra w planszówki. Amator reportaży, dokumentów i ciężkich kosmiczno-egzystencjalnych debat późnymi porami.