Mutant Year Zero: Road to Eden - postapokaliptyczny flowark zwierzęcy

Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły. A do tego towarzyszy mu złośliwy kaczor. To właśnie tych dwóch osobników spotkamy w Mutant Year Zero: Road to Eden i poprowadzimy do tytułowego, mitycznego Edenu. Pytanie tylko skąd się wzięły takie ludzko-zwierzęce hybrydy? Otóż władza nad planetą należy obecnie do zwierząt i mutantów. Wszystko za sprawą wybuchu wojny nuklearnej, w której wyginęła niemalże cała ludzkość.

Mutant Year Zero: Road to Eden została stworzona przez studio The Bearded Ladies i wydana pod koniec 2018 roku. Jest to niezwykle ambitne podejście to tytułu, gdyż nie mamy tu do czynienia ze zwykła strategią. Gra posiada cechy rozgrywki taktycznej z turoweym systemem walki, co jest nam znane chociażby z serii XCOM. Mało tego, jest urozmaicona w elementy skradanki i RPG. Ten pyszny miszmasz doprawia szczypta przygodówki i survivalu. Wydaje się zbyt wiele? Bez obaw, całość jest naprawdę dobrze wyważona i posiada ciekawą fabułę, która stanowi istotną rolę w grze.

Nad samą grą pracował zespół, w którym można się doszukać projektantów gry Hitman oraz współtwórcy gry PayDay. Mimo wielu tytułów w klimacie postapo, Mutant Year Zero zasługuje na choć odrobinę uwagi. To klimatyczne science fiction rode z lat 80 wypełnione jest nastrojową muzyką elektroniczną. Mechanika gry może Was naprawdę zaskoczyć. Z pozoru proste skradanki staną się kluczem do dalszej rozgrywki. Ponadto, bohaterowie staną się w pełni podatni na mutacje, którym ich poddacie. To pozwoli odblokować ich spacjalne zdolności.

Jeśli nie macie planów na zimowe wieczory albo przejadły Wam się standardowe gry strategiczne i postapokaliptyczne to sięgnijcie po Mutant Year Zero: Road to Eden. Może mile Was zaskoczyć. Ramię w ramię z mutantami udajcie się do Edenu – jedynej oazy na Ziemii, która podobno odpowie na wszystkie pytania.