Smite: Poczuj boską moc!

W świecie gier MOBA od lat dominują dwa charakterystyczne tytuły. Mowa tu oczywiście o bardzo ciekawych produkcjach, czyli „DotA 2” i „League of Legends”. Na przestrzeni ostatnich lat liczba fanów tego gatunku wzrosła, więc kilka firm postanowiło wejść do gry. Wiele tytułów, mimo intrygujących historii, czy przyciągającego świata tuż po otwarciu serwerów traci piękną otoczkę. Czy w świecie takich gigantów jest jakakolwiek szansa na odnalezienie nowej, ciekawej produkcji, która zrzeszy ogromną liczbę fanów? Jest na pewno dla „Smite”.

Niczym grom z jasnego nieba

Muszę przyznać, że tytuł jest adekwatny do moich wrażeń. „DotA 2” jak i „League of Legends” mają podobne style jak i schematy rozgrywki, jednak Smite ma w sobie coś niepowtarzalnego. Przywitał mnie elegancki interfejs, informował o ostatnich wydarzeniach jak i promocjach, dość już jednak o tak małych szczegółach. Przejdźmy do rzeczy najistotniejszej – rozgrywki. Nie po raz pierwszy widziałem widok w trzeciej osobie, mimo niewygody spowodowanej brakiem oczu z tyłu głowy takie właśnie ustawienie kamery, mi osobiście, daję większą kontrolę nad postacią. Nigdy wcześniej nie była to jednak kontrola nad samym... bogiem.

Poczuj w sobie siłę lwa

Do dyspozycji mam kilkudziesięciu przedstawicieli starożytnych mitologii rzymskich, greckich, bóstwa majów, wikingów oraz istoty czczone przez hindusów czy chińczyków. Naprawdę jest w czym wybierać. Każda z postaci prócz unikalnych umiejętności posiada też swoją rolę i styl walki. Łatwo będzie nam znaleźć swoich ulubionych bohaterów dzięki cotygodniowym darmowym rotacjom oraz możliwości wypróbowania bohatera na jedną rundę „wypożyczając” go za odpowiednią ilość punktów łaski, które stanowią główną walutę w grze, a aby się wzbogacić wystarczy po prostu grać. Grzechem byłoby nie wspomnieć, że tymi samymi punktami możemy zapłacić za skórki do postaci. Zmniejsza to potrzebę na mikrotransakcje do minimum.

Czeka Cię niejedna bitwa!

Gra oferuję nam rozgrywkę w siedmiu opcjach, gdzie walczymy w drużynach pięcio-, cztero- i trzyosobowych. Najbardziej charakterystyczną z nich jest Podbój, czyli dobrze nam znana mapa z trzema szlakami, lasem pełnym potworów i wrogim nexusem. Tutaj tę rolę pełni mityczna postać, którą mamy zniszczyć. Jest to zdecydowanie najciekawszy i najczęściej grany tryb. Jeżeli szukamy ostrzejszej akcji, Arena będzie odpowiednim wyborem. Wielka jatka, gdzie wygrywa drużyna z większą liczbą zabójstw. Do wyboru mamy także Szturm, w którym ścieramy się z drużyną przeciwną na jednej linii. Pozostałe opcje rozgrywki są urozmaiconymi wersjami dobrze już nam poznanych. Różnicami są środowisko w którym walczymy, jak i bonusy w postaci mitycznych stworów walczących po naszych stronach, czy ciekawa opcja zamiany miejsc, w której to my wybieramy bogów dla drużyny przeciwnej. Te odmienności mogą wydawać się bardzo małe, jednakże pozwalają urozmaicać sobie grę i cieszyć się nią znacznie dłużej, niż w przypadku innych produkcji. Miłym akcentem jest animacja, pokazująca się po zakończeniu rozgrywki, w której nasz bohater skacze radując się z wygranej, bądź płacze jako przegrany.

Jednym z największych plusów tej gry jest troska o nowych graczy. Prócz zwykłych samouczków, przed każdym pierwszym razem w nowym trybie mamy możliwość obejrzenia krótkiego filmu instruktażowego. Ponadto, istnieje też opcja automatycznego kupowania przedmiotów podczas rozgrywki, co pomaga z zapoznaniem się z podstawowymi buildami.

Miałem przyjemność poznać wiele produkcji z gatunku MOBA i muszę przyznać, że mimo wielu podobieństw, „Smite” zaskoczył mnie swoją oryginalnością. Ta dynamicznie rozwijająca się gra z miesiąca na miesiąc zyskuje coraz większą sławę, mimo tak małego rozgłosu. Liczba fanów wzrasta i mogę śmiało powiedzieć, że stałem się jednym z nich.

Zainteresował Cię SMITE? Przeczytaj także zabawną recenzję Ihnata z cyklu MMO NA WESOŁO.

Smite znalazł się w naszym zestawieniu TOP 7 SUPER GRY MOBA.
Zobacz jaką wywalczył pozycję.

Kamil Milkiewicz

Pasję do gier MMORPG zawdzięcza długej przygodzie z WoWem, jednak lubi też przysiąść do dobrego RTS'a. Wielki fan Tolkienowskiego świata. Wolne chwile spędza na oglądaniu klasyki amerykańskiego kina i studiowaniu książek kulinarnych. Kiedy nie siedzi przed komputerem dźwiga ciężary i spotyka się z przyjaciółmi.