FireFighter Game jest dla mnie trochę niczym książka. Właściwie, jak naprawdę dobra książka. W pierwszej chwili dostałam małego oczopląsu i nie wiedziałam, od czego zacząć.
Przywykłam do tego, że odpalam wybrany tytuł, przechodzę samouczek, żeby zdobyć co nieco wiedzy, a następnie siadam do realnej rozgrywki. Tutaj było zdecydowanie inaczej. Mimo, że według samouczka jestem dopiero na samiuteńkim początku, to nie irytuje mnie to tak, jak w innych grach. Liczba opcji, zadań, które trzeba wykonać i gier czy też pojedynków, w których można wziąć udział, jest bardzo duża.
Po tym chwilowym oczopląsie zaczęłam zagłębiać się w każdą zakładkę. Skąd porównanie do książki? Bo każdy etap, budowla, jednostka, zadania do wykonania i wszelkiego rodzaju inne elementy, są bardzo dokładnie opisane. Mam wrażenie, że zapoznaję się z kolejnymi historiami. Może w przypadku innej produkcji taki nawał tekstu przytłoczyłby mnie, ale tutaj uważam, że jest na miejscu. Ma sens, bo wiem dlaczego muszę zacząć od budowania bazy dla strażaków, magazynów, garażu czy też zbiorników na wodę, a dopiero potem mogę szukać pracowników do własnego zastępu.
To początkowe '0' na koncie doświadczenia przez chwilę mnie irytowało. Budowałam kolejny budynek, powiększałam kadrę, by móc uczestniczyć w akcjach, a tu ciągle '0'. Takie mozolne zdobywanie doświadczenia, a wraz z nim ubytek pieniędzy. Między innymi na budowę kolejnych budynków, bez których nie obejdą się strażacy. Z czasem jednak udaje się wchodzić na coraz wyższe poziomy i to znacznie szybciej. Tworzenie niejako pola manewru dla mojego zastępu, aranżowanie przestrzeni dla strażaków, pochłania pieniądze i czas. Ten ostatni upływa jednak dość szybko. W zależności od wybranego obiektu, który chce umieścić na swojej strażackiej „mapie”, czekam kilka czy też kilkanaście minut. Z dostępnych opcji mogę czas budowy skrócić o połowę, ale osobiście szkoda mi Punktów Premium, które mogą przydać się na zupełnie inne okazje.
Wybór obiektów do budowy nie jest przypadkowym. Baza, garaż, magazyn, biuro finansowe, hydrant, komis, plac treningowy, szpital, warsztat i inne. Wszystkie są dokładnie opisane. Wiem, od którego poziomu mogę je tworzyć, ile za nie zapłacę, jak i, z jakim kosztem utrzymania trzeba się zmagać. Tutaj chyba straciłam najwięcej pieniędzy, bo namiętnie zaczęłam budować wszystko po kolei, nie zważając na szybko uszczuplające się konto. Ale to składam na karb swojego zafascynowania fotografiami, które przedstawiają poszczególne obiekty.
Znalazłam tu fajne mini-gry, między innymi kości... gdzie już straciłam sporo setek złotych, bo jakoś tak kusząco było próbować i wierzyć w łut szczęścia, że podwoje postawioną kasę, a do tego zyskam energię albo paliwo. Wpisałam się również na listę uczestników loterii. Pośród tych gierek/zadań są jeszcze konkursy, czarny rynek do licytowania rozmaitych rzeczy, szczęściarz, w którym można wygrać 1-3 dni konta premium i wiele innych. Jest o co walczyć!
Nie wiem, jak dla innych, ale dla mnie te realistyczne fotografie tworzą klimat całej strategicznej rozgrywki. Zresztą nie tylko w fotografiach tkwi haczyk. Są realne stawki, prawdziwe akcje – pożar kotłowni, samochodu, domku jednorodzinnego. Do tego można brać udział w zawodach, korzystając ze swojej kadry. Każda taka akcja wiąże się z zarobkiem, doświadczeniem, ale i zmęczeniem kadrowiczów. Finalnie FireFighter Game sprawia na mnie wrażenie, jakbym faktycznie stała się w tym wirtualnym świecie, prawdziwym strażakiem, który wyrusza ratować mienie i ludzkie życie.
Zastanawiałam się przez jakiś czas czy mogę się do czegoś przyczepić, ale nic takiego nie znalazłam. Jest strategia do opracowania, trzeba myśleć, co budować, w czym uczestniczyć, z kim się pojedynkować. Jak wydawać pieniądze, by były inwestycją. Których pracowników wybrać do swojej kadry, by uczynić ją silną i wytrzymałą. Skłonna byłabym pokusić się o stwierdzenie, że przydają się tutaj umiejętności analityczne i matematyczne. Jakoś nie brak mi adrenaliny, której dotąd szukałam w rozmaitych grach. Kusi mnie zdobywanie kolejnych poziomów. Stawiać znów 200 PLN w kości, bo może tym razem wygram coś fajnego?
Że tak to ujmę – wszystko jest na swoim miejscu. Fajnie dopracowane i przystępnie opisane. Chociaż to taka dłuższa lektura, to wcale nie nudna. Wręcz zachęcająca, by zagłębiać się w świat codzienności strażackiej. Jest również czat, jako strażak nie czuję się zatem samotna. Gdy przyjdzie na to ochota, można spokojnie pogawędzić.
Myślę, że będę do tej gry powracać często. Nie ma miejsca na nudę, jest za to na planowanie strategii, by zdobywać kolejne poziomy, poszerzać doświadczenie i móc pozwalać sobie na coraz więcej. Jak do tej pory nie trafiła w moje ręce gra tego typu gatunku, która byłaby, według mnie, tak świetnym odzwierciedleniem realnej pracy strażaków. Jest tu nawet sala szkoleniowa i można zrobić kurs dowódcy bądź kierowcy. Czy dało się to całościowo lepiej ująć? Myślę, że nie, a to, co jest w planach i ma dopiero pojawić się w grze, jak chociażby opcja urlopu, też ciekawi i zachęca, by zagościć tu nieco na dłużej.
Anna Rzadkowska
Ma za sobą studia z turystyki, informatyki i biologii. Aktualnie oddaje się pasjom pisarskim. W sezonie, czyli przez większość roku amatorsko fotografuje zawody sportowe, głównie maratony mtb i biegi. Pasjonatka zumby i regularna podróżniczka. Wsiada za kierownicę i jeździ głównie po kraju, choć i poza jego granicę. W zimowe, mroźne noce chętnie czyta książki lub wybiera skute lodem odludne miejsca, by pobawić się w „drift”.
Rodzaj: Strategiczne
Grafika: tekstowo-graficzna • Premiera: 2014 • PvP: Tak • PvE: Tak •
Koszt: Darmowa + premium • Platformy: Przeglądarka internetowa • Wersja PL: Tak •
Producent: Firefighter Games • Wydawca: Firefighter Games • Tematyka: Symulacja strażaka - gaszenie pożarów i akcje ratunkowe
Ocena | Premiera | |
6. Forge of Empires | 7.7 | 2012 |
7. Wartime | 7.7 | 2019 |
8. My Little Farmies | 7.7 | 2013 |
9. My Free Zoo | 7.7 | 2012 |
10. Sea Of Conquest | 7.7 | 2023 |