No Man's Sky to dziś symbol bezczelnego kłamstwa i zawiedzionych oczekiwań. Gra, która miała zrewolucjonizować gatunek i wynieść rozgrywkę na wyższy poziom okazała się jednym wielkim fiaskiem i marketingowym strzałem w stopę. Deweloperzy zostali rozjechani przez własnoręcznie napędzony hype train, a na oficjalnej stronie gry na Facebooku nawet dziś pojawiają się jadowite komentarze. Czy zasłużenie? Postanowiłem sprawdzić, czy No Man's Sky rzeczywiście należą się baty, które zbiera.
Do zagrania skłoniła mnie czysta ciekawość spowodowana kilkoma tekstami znalezionymi w sieci, które nieśmiało sugerowały, że No Man's Sky być może powoli wyczołguje się z grobu, który sam sobie wykopał. Na Steamie zaczęło pojawiać się nieznacznie więcej pozytywnych recenzji, a sama ocena „podskoczyła” do 5/10. Krótki research w necie ujawnił, że twórcy z Hello Games tytułu nie porzucili, lecz w ciągu ponad roku od premiery udostępnili 3 duże aktualizacje, wzbogacające rozgrywkę o nową zawartość. Dodatek Foundation podzielił zabawę na 3 tryby: Normal, Survival i Creative (dodając również funkcję permadeath), a przede wszystkim umożliwił graczom konstrukcję własnej planetarnej bazy. W bazie można przechowywać surowce, uprawiać rośliny i korzystać z teleportera, lecz do poprawnego jej funkcjonowania niezbędne jest zatrudnienie personelu. Pathfinder pozwolił na budowanie pojazdów naziemnych i wprowadził specjalizacje statków odpowiadające różnym stylom gry. Wreszcie w Atlas Rises pojawił się nowy wątek fabularny (wg informacji na stronie ok. 30 godzin) a także system misji i możliwość podróżowania przy pomocy starożytnych portali. To oczywiście tylko najważniejsze funkcje, obok których pojawiły się dziesiątki usprawnień graficznych, nowe rodzaje surowców, zmiany w optymalizacji i to, na co wielu czekało najbardziej: zalążki większej interakcji między graczami. Wszystko to brzmi całkiem nieżle. A jak jest w praktyce?
Pomimo całej nowej zawartości, jedna rzecz w No Man's Sky się nie zmieniła – to wciąż grind, grind, grind. Jest coraz lepiej, ciekawiej, bardziej kolorowo, jednak podstawy rozgrywki pozostają niezmienne. By robić postępy w grze, jesteśmy zmuszeni do powtarzania pewnych czynności w nieskończoność: nieustannego latania z miejsca na miejsce, pozyskiwania podstawowych surowców na paliwo / naprawy / konserwację sprzętu, który non-stop się zużywa. Odkrywanie punktów na mapie w celu zdobycia jeszcze innych surowców. Handel, kupowanie większych statków i ulepszanie ekwipunku tylko po to, by móc przenosić jeszcze więcej surowców, które wydamy na kolejne technologie i ulepszenia. Jeśli nie lubisz tego typu rozgrywki, No Man's Sky nie jest dla Ciebie i żadna z przyszłych aktualizacji tego nie zmieni. Jeśli natomiast lubisz grind, istnieje duże prawdopodobieństwo, że się w tym generowanym proceduralnie, przeogromnym świecie odnajdziesz, może nawet na dłużej zostaniesz. [YODAMODE/OFF]
Bo też w przerwie między ładowaniem lasera górniczego i tankowaniem statku po raz n-ty naprawdę jest co robić. Możemy skupić się na zarabianiu pieniędzy, sprzedając rzadkie surowce i relikwie kosmitów. Możemy skanować i katalogować faunę i florę zwiedzanych planet (także nadając okazom własne nazwy przed udostępnieniem ich online). Możemy skupić się na szukaniu antycznych ruin i poznawaniu kosmicznych języków, co poprawi nasze relacje z obcymi i przełoży się na materialne korzyści. Wreszcie, jeśli brak nam czasu i chęci na powolne bogacenie się na handlu i eksploracji – przestrzeń kosmiczna pełna jest statków do obrabowania i konkurencji w postaci flot kosmicznych piratów do zestrzelenia. O podstawowym celu gry – dotarcia do centrum galaktyki – nie wspominam, bo to temat na osobny referat. Jeśli masz za główny cel gry obrać skakanie z układu do układu to proszę bardzo, wiedz jednak, że na końcu podróży nic Cię nie czeka. Dosłownie nic.
Dwie rzeczy złożyły się na wizerunkową porażkę No Man's Sky: kłamliwy, przesadzony marketing a także pewne niezrozumienie i ograniczenia leżące u samego fundamentu gry. Każdy sandbox oferuje przecież w teorii nieograniczoną wolność, jednocześnie zamykając ją w skończonej liczbie czynności, jakie gracz może wykonywać oraz jego interakcji ze światem i innymi graczami. Pewna powtarzalność jest zatem nieunikniona, a jeśli weźmiemy pod uwagę rozmach wszechświata stworzonego przez Hello Games, łatwo uświadomić sobie, jak trudnego zadania się podjęli.
Mimo wielu rzeczy, które można usprawnić, trudno jednak oczekiwać, że No Man's Sky osiągnie fabularną głębię lub dynamikę dorównującą najlepszym tytułom akcji. To nie ta gra. To gra o samotnej eksploracji nieprzyjaznego świata, w którym mozolnie budujemy własne miejsce lub przemierzamy bez końca fantastyczne światy. Myślę, że nie należy na nią patrzeć przez pryzmat tego, jaka miała być w teorii lub czym mogłaby się stać, lecz poprzez fakty. A fakty są takie: No Man's Sky to ładny, rozległy kosmiczny sandbox, który z każdą aktualizacją robi się coraz większy i ciekawszy. Nie wiem, czy twórcy kiedykolwiek spełnią wszystkie swoje obietnice i nawet jeśli, to wątpliwe, by całkowicie zmyli plamę na swojej reputacji. Odkładając jednak na bok cały ten marketingowy szum, stwierdzam: w obecnym stanie No Man's Sky jest całkiem w porządku i może się spodobać.
Maciek Masłoń
Jego pierwszymi grami było Age of Empires II i Turok: Dinosaur Hunter. Ten drugi potrafił przestraszyć (zwłaszcza, gdy miało się 8 lat), dlatego podczas gry w tle często leciała płyta Abby. Kiedy Dark Soulsy za bardzo mu dokopią, rzuca pada, by zagrać ze znajomymi w planszową Neuroshimę lub Grę o Tron. W wolnym czasie lubi pogotować, a za jeden z najpiękniejszych widoków uważa łódź płynącą pod żaglami. Marzy o wydaniu własnej powieści.
Rodzaj: Inne
Grafika: 3D • Premiera: 2016 • PvP: Nie • PvE: Tak •
Koszt: 60$ • Platformy: PC, PS4 • Wersja PL: Tak •
Producent: Hello Games • Wydawca: Sony • Tematyka: Sci-fi survival - nieskończona eksploracja wszechświata
Ocena | Premiera | |
6. Mistrzowie Żywiołów | 7.7 | 2014 |
7. Big Bang Empire | 7.7 | 2014 |
8. Heroes of the Storm | 7.7 | 2015 |
9. Hearthstone | 7.6 | 2014 |
10. Arkadia | 7.6 | 1997 |